Wasze donosy z matury
Dziękujemy za komentarze na gorąco!

Teksty pochodzą od czytelników, redakcje nie ponosi za nie odpowiedzialności (-;
Ty też możesz podzielić się swoimi uwagami, może znasz odpowiedzi?


10.05.2001
Piszę, bo chcę podzielić się z wami swoimi wrażeniami
z maturki z języka angielskiego.


Zawsze uważałam, że ten egzamin nie przysporzy mi nigdy kłopotów, więc bez stresiku zasiadłam w ławce. Niestety już po chwili zrozumiałam, że nie będzie aż tak dobrze. Pierwsza część czyli słuchanie tekstu czytanego wyglądał tak. Komisja śmiała się, szurała krzesłami, przekładała kartki, do klasy zawitał dyrektor, aby cos omówić z wice a czytanie nie zostało przerwane. Mówiąc wprost słyszałam co drugie słowo a czytanie jednej z nauczycielek brzmiało jak jedno słowo. Tą część strzelałam no i niestety niezbyt trafnie. Po dwóch godzinach poczułam potrzebę załatwienia potrzeby fizjologicznej, bo rozumiecie przez te nerwy, że już straciłam 15 punktów wypiłam z dwa litry picia. Jednakże okazało się, że nie mogę wyjść, bo brakuje jednej z nauczycielek a 13 osób musi być pilnowane przez 3 osoby (bo nauczyciele wychodzili z nami do toalety). Na moje nieszczęście owa pani nie wracała już z dobre pół godziny, a ucisk na mój brzuch był tak wielki, że ledwo co siedziałam na miejscu. W końcu podeszłam do dyrektora i powiedziałam, że dłużej nie wytrzymam. Niestety trzymanie, powiem to wprost, moczu przez ponad pół godziny i fakt, że musiałam się streszczać, aby nie być posądzoną o ściąganie spowodował, że już do końca egzaminu mimo moich usilnych starań nie załatwiłam się.

Myślicie, że mogłam myśleć o tym, co piszę. Nie! Marzyłam, aby oddać tą pracę zamknąć się w kiblu nie wychodzić przez pół godziny. Ostatnia godzina (jak to mówią ,,jestem silna nie miętka") wyglądała tak, że pisałam cokolwiek, żeby nie było pusto. Ciekawa jestem jak dobrze mam rozwinięty zmysł anglistyczny. Chyba niezbyt dobrze, bo po oddaniu pracy i załatwieniu się (była kolejka do zakreślania skreśleń, więc skorzystałam z okazji ) widziałam przez ramię nauczycielki błędy w swojej pracy. Zapewne wszystko poszłoby lepiej, gdyby nie ten ból.

Chociaż muszę przyznać, że rozwiązywałam wiele egzaminów na FC i matur z zeszłych lat i takich trudnych tekstów do czytania jeszcze nie widziałam. Trudność ta polegała na tym, że kiedy trzeba było wstawić w lukę odpowiedni "wycinek" tekstu pasował on z "góry", ale już z dołu nie. Sądzę, że w wielu miejscach można by się spierać. Tak więc drugi przedmiot nie poszedł mi najlepiej. Prawda, że i pierwszy też nie najlepiej. Porwałam się na interpretację wiersza Baczyńskiego. Byłam przekonana, że wyłapałam prawie wszystko, że praca była dobra i w ogóle. Niestety no właśnie była dobra, ale tylko w moim mniemaniu. Moja profesorka zastanawia się czy mnie przepuścić. Byłam za ambitna i mam co chciałam! Teraz rozumiem dlaczego ludzie nie wybierają interpretacji. Kończę i pozdrawiam.

PS. Ale i tak nie żałuję, że wybrałam Reytana, mimo iż byłam słabym uczniem. Wiem, że w innej szkole miałabym 5 razy większe szansę zdania matury. Patrząc nawet na sam fakt, że na ustnej mam ponad 500 pytań, a nawet Batory ma ich 120. Nie wiem, czy uda mi się zakończyć edukację w ze wszystkimi, ale i tak........
Atena

powrót | strona główna